Zajęliśmy
się też docieplaniem stropu i poddasza. Właściwie to mieliśmy sobie to na razie
„darować”, ale przy wyborze pompy ciepła do ogrzewania było by to zbrodnią:
„Piotrek” w zimowych butach, kożuchu i bez czapki? Nie, przecież przez głowę ucieka najwięcej ciepła! No i dokończyliśmy
dzieła.

15 cm
wełny w pionie i 5 cm w poziomie

Na
wełnę pyty OSB

Na
stropie tak jak na podłodze na dole styropian 20 cm, w płytach gr. 5 cm i na to
płyty OSB.

Została
też rozprowadzona instalacja do dystrybucji gorącego powietrza z kominka, odzysku
ciepła z połaci dachowej i rekuperacji.

Jak
już wspomniałam zmodyfikowaliśmy trochę metodę ogrzewania naszego „Piotrusia”.
Początkowo rozważaliśmy kocioł na Eko-groszek, następnie na Eko groszek i
pelet, później na pelet i w końcu zdecydowaliśmy, że kupimy….. pompę ciepła :) Nie powiem, że nie obyło się bez licznych
konsultacji, wyliczeń zapotrzebowania domu na ciepło. Zdecydowaliśmy się na
pompę, której dolnym źródłem jest powietrze. Dzięki zastosowanej w niej
technologii możemy zaoszczędzić na
budowie dodatkowego źródła ciepła i liczymy, że przy zachowaniu zasad
termodynamiki i zastosowanym ociepleniu budynku jej koszt szybko nam się zwróci
J
Sceptycy kręcą głowami, że przy niskich temperaturach jej efektywność spada,
ale po pierwsze: dzisiejsze urządzenia różnią się technologicznie od tych
sprzed kilku lat, po drugie: będziemy mieć kominek z rozprowadzeniem ciepła na
pokoje i możemy nim dogrzać dom, kiedy temperatura drastycznie spadnie, po
trzecie: zimy, kiedy śnieg leżał do wysokości pierwszego piętra i na dworze
było -30 już dawno nie ma. Tak więc mamy pompę…. Śliczną, aż szkoda mi jej
stawiać w kotłowni. 

Pompa ciepła Atlantic.

W
związku ze zmianą źródła ogrzewania zmodyfikowaliśmy też dalsze plany – nie
będzie grzejników tylko ogrzewanie podłogowe ponieważ wyliczenia dotyczące
sprawności pompowania ciepła jednoznacznie wykazują, że największą sprawność pompy cieplnej uzyskujemy
przy niskotemperaturowym ogrzewaniu podłogowym. Ech, cierp ciało co chciało. Ale może to i lepiej, bez tych grzejników na
ścianach.

Korzystając
z pięknej pogody przeszliśmy do kolejnego etapu budowy: zrobiliśmy wylewki na
podłogach i tynki cementowo – wapienne na ścianach. Efekt prezentuje się tak.

Po wylewkach zrobiło się tak jakoś "mało budowlanie", prawie jak na finiszu. W międzyczasie założyliśmy jeszcze ogrzewanie, ale o tym w innym poście.  Kiedy stanęłam już na doschniętych wylewkach i ogarnęłam wszystko wzrokiem zrobiło mi się błogo na duszy. Kurzu jak by mniej i w ogóle. Powiedziałam do Męża, że właściwie to już tylko krok do przeprowadzki. Spojrzał na mnie jak na UFO i mogłabym przysiąc, że dostrzegłam w tym spojrzeniu tekst "litości, do końca jeszcze daleko". Błogość mnie jednak nie opuściła:)

Wylewki.